wstep

Od 13. roku życia codziennie ćwiczę. Zaczynałam od prostych ćwiczeń w pokoju na dywanie i chodzenia po schodach z i na 9 piętro. Następnie biegałam, pływałam, jeździłam na rowerze, na nartach, na snowboardzie, pływałam na windsurfingu, grałam w tenisa. Po czterdziestce zaczęłam regularnie ćwiczyć w klubie fitness. Przetestowałam na sobie wszystkie diety, posty też. Doświadczając na sobie zrozumiałam, że każdy z nas jest inny – to co dla mnie jest skuteczne i dobre w danym momencie życia, innym może nie służyć. Fitness nadaje sens mojemu życiu i generuje poczucie szczęścia bez zewnętrznych powodów. Chcę dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem po to, aby zainspirować innych do bycia fit.

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Moja recenzja książki pt. „O umiejętności życia” Tadeusz Gadacz

Autora zachwalała Ewa Woydyłło, co pozytywnie nastawiło mnie do książki. Jednakże emocje mi opadły, jak przeczytałam na okładce, że autor jest uczniem ks. Józefa Tischnera. Rzeczywiście styl, w jakim napisana została ta książka, jest podobny do tekstów Tischnera. Niestety także czuć w niej naleciałości twórczości Tadeusza Kotarbińskiego, z tą różnicą, że na szczęście zdania u Gadacza nie są wielokrotnie podrzędnie złożone.

Mnie książka nie zachwyciła, jednakże miejscami zainteresowała. Podoba mi się, że autor pisze pozytywnie o samotności. Aktualnie w przestrzeni medialnej samotność jest ganiona, opisywana jako niepożądana, przerażająca, niszcząca człowiek, prowadząca do chorób itd.

Autor pisze, że „gdy lękamy się samotności, to oceniamy ją negatywnie. Gdy zaczynamy ją w sobie cenić, dostrzegamy w niej wartość. Jedni bardziej szukają bodźców poza sobą, w świecie, na ulicy, drudzy wolą szukać ich w sobie, we własnym wnętrzu. Jedni wybierają towarzystwo innych, drudzy przedkładają nad nie swoje własne. (…) Samotność wybierają na przykład twórcy sztuki, gdyż wiedzą, że najwspanialsze dzieła powstają w odosobnieniu. Dusza może tworzyć tylko wtedy gdy jest sama. Do twórców należą także naukowcy i filozofowie. (…) Odosobnienie cieszy tylko ludzi duchowo głębokich, wewnętrznie bogatych, samodzielnych, akceptujących samych siebie. Człowiek zdolny do samotności umie poprzestać na sobie samym, jest samowystarczalny, gdyż im więcej ktoś sam przez się posiada, tym mniej potrzebni mu inni. (…) Ucieczka od samotności to ucieczka od siebie, od prawdy.”

Także zaciekawił mnie rozdział o nudzie. Zdaniem autora „kto się zupełnie zabezpieczył od nudy, ten  zabezpieczył się też od siebie. (…) Kto potrafi pozostawać sam z sobą, z pewnością się sobą nie nudzi. (…) Cóż dziwnego, że świat się cofa, że zło coraz bardziej świat zalewa, kiedy wzrasta nuda świata, która jest korzeniem wszelkiego zła. (…) Bogowie nudzili się, a więc stworzyli człowieka. (…) Jeśli przejawem powierzchownej nudy jest pustka czasu, przejawem nudy metafizycznej jest pustka duchowa, której symptomem jest przyzwyczajenie do zdarzeń, bodźców monotonnych dla nas. (…) Nuda metafizyczna, jest chorobą duszy, pustką duchową, a rodzi się z pełni, przesytu. Stan nasycenia to realizacja wszystkich możliwości, urzeczywistnienie całej ukrytej potencji, spełnienie wszystkich oczekiwań. Dlatego najczęściej nuda pojawia się w święta, w weekendy które są zwieńczeniem dnia oczekiwania. Kiedy osiągniemy jakiś cel okazuje się, że otwiera się otchłań nudy. Taką jest nuda mieszczańska, nuda niedzielnych popołudni, dni świątecznych. (…) Nudę można przezwyciężyć jedynie na drodze wewnętrznej. To co raz się zrodziło musi się wciąż odradzać.

Ciekawe spojrzenie pojawia się w rozdziale o nadziei. „Apetyt połączony z przekonaniem, że się go zaspokoi, nazywa się nadzieją. Nadzieja jest tylko szarlatanem, który nas oszukuje ustawicznie. Szczęście zaczyna się od chwili, kiedy utracisz nadzieję. (…) Nadzieja choć niczego nie spełnia pozwala przejść przyjemnie przez trudne życie. Pełni ona rolę środka odurzającego. (…) Stanowi podstawę twórczej siły. Dzięki niej ludzie wznoszą na ruinach domów nowe domy; grzebiąc w ziemi jedno swoje dziecko, pragną dać życie nowemu; nie załamują się w niepowodzeniach, tylko próbują wciąż od nowa. (…) Natomiast w cierpieniu człowiek może dojrzewać do siebie samego. Cierpienie uczy wewnętrznej wolności, pozwala zdobyć świadomość siebie, doświadczyć własnych granic, oczyszcza duszę, może poszerzyć horyzonty życia.”

Pozycja stanowi filozoficzne rozważania autora. Wydaje mi się, że każdy odnajdzie w tej książce coś swojego. Ja znalazłam tę książkę interesującą po osiemdziesiątej stronie.